Niejako w tle historii Masona toczy sie zycie jego matki by udezyc z cala moco w czasie wyprowadzki syna i jej poczucie ze pozostal jej juz tylko ostatni etap konczacy sie smiercia.
Ta scena bardzo mocno zapadla mi w pamiec i jest jedna z najsmutniejszych rzeczy jakie ogladalem zwlaszcza z perspektywy krecenia tego filmu przez lata i jej przemiany z młodej, pieknej kobiety w starzejaca sie, zlamana ulatujacym zyciem osobe, ktora podsumowuje:
"Myślałam, że czeka mnie więcej..."