Solidny film. Jednak moim zdaniem dwie części to zbyt dużo. Przez to film jest nieco rozwlekły. Pierwsza część nieco nudna – prawie tylko przygotowania do wyprawy. Druga natomiast ciekawa, trzyma w napięciu. Oglądając miałem momentami dziwne wrażenie, że to kino familijne. Można było z tego zrobić pełną dramaturgii i napięcia dwugodzinną super produkcję na faktach. Powstała natomiast nieco przydługa ale solidna produkcja na faktach. Na pewno warto obejrzeć.
"Można było z tego zrobić pełną dramaturgii i napięcia dwugodzinną super produkcję na faktach."
Tu sie zgadzam, znam historię Shackletona z różnych książek i uważam, że zmarnowali w tym filmie potencjał, który niesie ze sobą ta hisoria. Brak najciekawszych wydarzeń z wyprawy, najbardziej dramatyczna część została tu pokazana jako prawie wesoła przechadzka po górach bez jakichkolwiek problemów - góry ponad 2500m.n.p.m. niezbadane, w 1955r. pokonali je brytyjscy alpiniści z pełnym wyposażeniem, a ich lider Dunacan Carse napisał potem:
"Podróżujemy dziś łatwo i bez pośpiechu. Jesteśmy doświadczpnymi ludżmi, mamy sanie, namooty, mnóstwo żywności i czasu. Zdobywamy nowe tereny, ale mamy czas i okazję, żeby wypróbowac nowe przejścia. mamy wolny wybór i decydujemy sie tylkko na ryzyko przemyślane. Wybraliśmy górna trasę.
Oni - Shackleton, Worsley i Crean - poszli trasą dolną.
Nie wiem, jak potrafili tego dokonać, wiem tylko, ze udało im sie to - trzem mężczyznom z heroicznej epoki badań antarktycznych, uzbrojonym w 50 stóp liny - i ciesielską siekierkę."
"Oglądając miałem momentami dziwne wrażenie, że to kino familijne" dokładnie tak, pierwsza część trochę jak flaki z olejem.
Film ciągnie się niemiłosiernie. Zgadzam się, że etap przygotowań do wyprawy pokazany jest w sposób zbyt rozwlekły, natomiast podróż przez góry została potraktowana, moim zdaniem bardzo powierzchownie. Brak dramatyzmu, który niewątpliwie towarzyszył ekspedycji. Całkiem dobra gra Kennetha Brangaha.
Mnie długość filmu akurat pasuje. Lubię długie filmy. A przygotowania do wypraw właśnie tak wyglądają - nudne, pełne proszenia się o zrozumienie. Reżyser najprawdopodobniej to właśnie chciał pokazać.
Czytałem bloga gościa, który szukał sponsora i samych mail wysłał 200, z czego otrzymał 2 odpowiedzi, niestety "przepraszające, ale niezainteresowane, jednak życzące sukcesów".
Jeśli chodzi o góry, to faktycznie, pokazali to skrótowo, ale podobała mi się scena z "wstawajcie, przespaliście już pół godziny" :)
Tak. Masz rację, że przygotowania do wyprawy tego typu mogą być nudne, czasochłonne i często przypominać syzyfowe prace. Szkoda, że filmów tego typu jest jak na lekarstwo (faktów, życie dostarcza i dostarczyło aż nadto, żeby się nimi zająć). Ale w tym temacie jest zapewne podobnie jak z przygotowaniem wspomnianej wyprawy - szukanie sponsorów, specjalistów, dobrych aktorów, negocjacje, co do ceny, kręcenie w różnych krajach, itd. (a w tle tego wszystkiego zapotrzebowanie na duże fundusze).