No dobra, to jest zły film. Tak zły, że aż dobry. W przeciwieństwie do późniejszych produkcji na
podstawie komiksów DC, które są posępne, poważne i w ogóle mhroczne i bardzo na serio, ta
jest lekką komedią sensacyjną do kotleta i jako taka powinna być oceniana. Czy naprawdę ten
film leży aż tak daleko od np. "Iron Mana 2"? Oczywiście w "Iron Manie" jest lepsze aktorstwo,
fabuła, efekty i w ogóle, ale formuła jest zbliżona - ot, takie coś, żeby się trochę pośmiać i
popatrzeć jak dobry superbohater wklepuje "tym złym", którzy nie są nawet tak straszni jak
Gargamel. "Green Lantern" ma na Filmwebie średnią 5,9, a ledwo da się go oglądać. Podobnie
jak "Batman i Robin", który ma 4,9. Także relatywnie średnia "Stalowego rycerza" jest trochę za
niska, przynajmniej w mojej skromnej opinii.

Fabuła jest z d***, sceny akcji słabo nakręcone, OK. Ale ten koszykarz w głównej roli w miarę
daje radę. Nominowany do Złotej Maliny chyba tylko za to, że próbował sił w innej profesji
(podobnie jak 14 lat później ta blondyna z "Transformers 3"). Aktorsko przeciętny, ale z gęby
pasuje do odtwarzanej przez siebie postaci. W ogóle to zastanawiam się, jak dużo oryginalnego
Steela jest w tym filmowym, bo z postacią Ironsa spotkałem się tylko w kilku komiksach o
Supermanie. Geneza Steela w historyjkach obrazkowych była zupełnie inna (zarówno na Nowej
Ziemi, jak i w New 52), natomiast nie wiem, czy reszta się zgadza. Może Sparks była w
komiksach, ale podejrzewam, że to raczej postać zainspirowana Barbarą Gordon/Oracle.

Zbroja Ironsa nie wyglądała źle. Zrezygnowano z peleryny i symbolu eSa, i nagle całość zaczęła
trochę przypominać Robocopa. W komiksie Steel miał maskę zasłaniającą całą twarz, w filmie
zrezygnowano jednak z tejże na rzecz hełmu odsłaniającego usta i policzki. Pewnie miało to dać
O'Nealowi większe pole do popisu jeśli chodzi o mimikę twarzy. xD Prezentuje się to w miarę
zadowalająco, zwłaszcza, gdy Steel pruje na motocyklu przez L.A. Kostium zrobiono chyba z
plastiku albo innego gó***, bo jak stal to to nie wyglądało. Ale w końcu budżet to były "marne" 16
milionów, więc można to wybaczyć. Porównajmy ze 140 milionami, za które nakręcono "Batmana
i Robina". Przypomnijmy sobie sutki na kostumie Gacka i beznadziejne aktorstwo Alicii
Silverstone. Włos się jeży. :>