Po 15 odcinkach można śmiało powiedzieć, że na tle innych 'medyków', to chyba jeden z lepszych seriali. Na miarę 'ER'. W 'Code..." nie ma fabuły rodem z 'mody na skuces', jak w 'Grey's...' Nie jest też tak ugłaskany jak 'Chicago Med', gdzie wszyscy są bardzo piękni w jeszcze piękniejszym szpitalu; panie lekarki i pielęgniarki - extra makijaż, manicure i fryzura jak na bal. Panowie, co jeden to model z fryzem na żel. W 'Code...' jest brudno, szaro i chaotycznie. Obsada też na duży plus, generalnie serial to nie popłuczyny po ER, ale godny następca. I oby ten poziom został utrzymany.
Dla dla mnie rewelacja. Oglądam te wszystkie medyczne seriale : Chirurgów, Knick, House, Chicago Med, ale jak dla mnie ten serial z odcinka na odcinek jest coraz lepszy i wzbudza we mnie silne emocje. Polecam
'The Knick' pierwszy sezon- wbijał w fotel pod każdym niemal względem. Czekałam z niecierpliwością na drugi i.... tak się rozczarowałam boleśnie, że po 4 odcinku sobie podarowałam :(
Myślałam, że "The Night shift" będzie moim ulubionym serialem medycznym, ale jednak "Code black" polubiłam bardziej.
Czekam na wieści, czy będzie kolejny sezon i mam nadzieję, że nie jeden, ale wiele.
Chicago Med jest grzeczniutki, tak jak napisałaś. W ogóle ta cała seria jest tak bardzo hollywoodzka, że czasem do wyrzygu ;)
Nie widziałam "The night shift", hmm zaraz nadrobię :), co do "Code..." myślę, że właśnie min w tym tkwi jego siła, że stara się pokazać rzeczywistość SOR-ów (mówiąc po naszemu) jak najbardziej rzetelnie, co niestety nie jest łatwe, bo to brzydka rzeczywistość. We wspomnianych 'medykach' typu "Chicago..." czy nawet 'cudownych' grejsach tego realizmu nie ma. Nie ma brudu, brzydoty, dezorganizacji itd. jest za to tak ślicznie, jasno, grzeczniutko i milusio, że od samego patrzenia na tę słodycz można dostać cukrzycy ;)
Mam nadzieję zatem, że "Code..." utrzyma się co najmniej tak długo jak kultowy 'ER', który uwielbiałam nawiasem mówiąc :)
Nie, takich wątków jest niewiele, tzn. o prywatnym życiu lekarzy dowiadujemy się ze szczątkowych ich rozmów miedzy sobą. I zabieg ten służy raczej umotywowaniu jakiegoś zachowania danego bohatera niż stricte przybliżeniu jego życia. Co nie znaczy, że nic o tychże bohaterach nie wiemy :):).
Tak samo jest ze scenami poza szpitalem, też jest ich mało ( poza 2 odcinkami poświęconym w całości pracy lekarzy podczas megakarambolu na drodze). Serial skupia się głównie na tytułowym 'czarnym kodzie' na izbie i tym wszystkim co się wówczas tam dzieje. Jak pisałam wyżej, to naprawdę świetny serial, więc warto poświęcić mu chwilkę :).
Oglądałem wczoraj 1 odcinek
Uwielbiam humor jak z Housa :)
Lekarka bierze wiertarkę do głowy lekarz się pyta :Po co ci to
Odp :Robię remont :)
Luis Guzman to spoko aktor
Kurcze ja wychowany na Ostrym dyżurze (Polsat )
Tego serialu akurat nie oglądałem ale ''Hous'' to akurat nie mój klimat, właśnie przez humor głównego bohatera - Natomiast polecam ''The Good Doctor'' który mnie kupił od razu :)
Muszę się z tym podzielić. Zakochałam się, wszystkie odcinki poszły w dwa dni.
No niestety nie mogę się zgodzić. Lubię seriale medyczne, ale ten nie jest jakoś szczególnie dobry. Fajnie, że jest sporo medycyny, ale jest też sporo przegięć. Główna bohaterka pracuje po 13 dni z rzędu i praktycznie nie śpi (czy to aby nie jest zagrożenie dla życia pacjentów?), mają tam tylko dwóch chirurgów (w drugim sezonie praktycznie jednego) i tak dalej. W drugim sezonie znika trójka bohaterów i wszyscy udają, że ich nie było. No i dobra wróżka podstarzały pielęgniarz, który dla każdego ma dobre słowo i poradę jak Pablo Cohelo. Da się to oglądać, ale nie wyróżnia się jakoś sczególnie na tle innych seriali.