Nie wiele w tym filmie znajdzie się samego horroru. Ataki wilkołaków w sumie, na całe półtorej godziny seansu, zamkną się w około dwudziestu minutach. Cała reszta filmu to niezaprzeczalnie dobrej klasy dramat o człowieku porzuconym, samotnym, który tak naprawdę sam skazał się na taki los. W tej warstwie film jest naprawdę piękny i chce się go zwyczajnie oglądać. Jedyną wadą tego filmu są wilkołaki, które były kiczowate i tak naprawdę niepotrzebne. Lepiej by było, gdyby Bogliano nakręcił z tego sam dramat niż nieco na siłę wplatał w niego mityczne stworzenia. Mimo to bardzo polecam, jednak nastawcie się zdecydowanie na dramat aniżeli na horror.